» Blog » Pinozłodzieje
12-06-2009 16:50

Pinozłodzieje

W działach: ogólnie, rozważania | Odsłony: 28

Pinozłodzieje
Chciałbym się z wami podzielić swymi spostrzeżeniami oraz ostrzec was przed oszustami. Ale po kolei:

Jak pozwoliłem sobie już kiedyś napisać, jakiś czas temu zgłosił się do mnie szef pewnej firmy. Obiecywał on papiery redaktora znanego serwisu, stałą, comiesięczną pensję, ciekawą pracę recenzenta w dużym, rozwijającym się serwisie o grach. Oczywiście zgodziłem się - robiłbym w Pino (a konkretnie Playa.pl) to samo, co na Polterze, a otrzymywałbym za to jeszcze pensję (100 zł miesięcznie przez 3 miesiące próbne, później zaś więcej). Poznałem system CMS, pracowałem dla firmy przez dwa długie miechy - najlepiej jak umiałem, często ze sporym poświęceniem i dużym wkładem pracy.

No i jak wyglądała sprawa z wynagrodzeniem? Miała być zaliczka - nie było. Machnąłem ręką - w końcu liczy się dobra, stała praca za pewne pieniądze. Za pierwszy miesiąc mi zapłacono - z perturbacjami, z opóźnieniem, ale zapłacono. Za drugi już nie.

Obecnie od terminu, w którym miałem otrzymać pensję minęły trzy miesiące. Wielokrotnie szef Playa.pl i jego zastępca przepraszali mnie za nie dostarczenie pensji. Po miesiącu przestałem pracować, żądając spłaty długu. Obiecano mi to.

No i nic. Pieniędzy jak nie było, tak nie ma.

Od kilku tygodni nikt ze spółki się nie odzywa. Zniknąłem dla nich.

Co ciekawe, po moim odejściu na serwisie zapanował zastój - nikt nie pracował przez dobre dwa tygodnie. Oczywiście WSZYSCY nie dostawali pensji i postanowili dać sobie spokój.

Ostatnio zajrzałem na stronę serwisu - znowu pracuje pełną parą. Pewnie szefostwu znowu udało się naciągnąć jakichś frajerów (takich jak ja) na pracę za półdarmo.

Tak więc ostrzegam wszystkich - trzymajcie się z daleka od spółki Pino, Playa.pl, Michała Grabackiego (szef Playa.pl) i wszystkiego, co z tym związane.

Aha - oczywiście obiecano mi umowę. Żadnej na oczy nie widziałem. Tak samo jak obiecanych gier do recenzji.

Komentarze


Gerard Heime
   
Ocena:
0
Generalnie jeszcze MC mógłby się domagać zdjęcia jego pracy ze strony, ale jako, że pisał newsy, to ich strata raczej nie zaboli serwisu.
14-06-2009 16:41
Urko
   
Ocena:
+1
A prawda jest taka, że nie powinieneś w ogóle zaczynać czegokolwiek pisać, dopóki nie miałeś w rękach umowy.
14-06-2009 16:53
Gerard Heime
   
Ocena:
+8
Prawda jest taka, że czasami człowiek ma wybór: załatwić coś na gębę i liczyć na to, że nie zostanie wykiwany, niż nic nie załatwić.

Słyszałem kilka opowieści z różnych branży (np. muzycznej - granie koncertów w knajpach) w której mało któremu usługobiorcy chce się podpisywać umowę - z różnych powodów. Owszem, można próbować o to walczyć, ale w większości przypadków usługobiorca po prostu podziękuje nam i poszuka kogoś innego.

W powyższym przypadku i umowa mogłaby nic nie dać - bo mogłaby być tak skonstruowana, że firma mogłaby się wymigać od wypłaty. Albo wyszła by z założenia, że MC nie będzie się chciało procesować o 100zł.
14-06-2009 21:13
Wojteq
   
Ocena:
+4
Karczmarz
>Albo można ścigać Miszcza Czarnego za to, że prawdopodobnie zgodził się aby od jego zarobków (z 1 miesiąca) nie odprowadzono podatków, co też jest nielegalne i za co odpowiada pracownik :P

No popatrz popatrz, a ja całe moje życie myślałem, że to pracodawca płaci składki na ZUS i odprowadza podatek. Głupi ja, głupi!
15-06-2009 06:28
Savarian
   
Ocena:
+2
Na szczęście takich przypadków jest coraz mniej ale widzę, że nadal jest ich wiele. Twój jest o tyle "łagodny", że kwota jest stosunkowo mała.
Mój poprzedni szef wisi mi 4500 PLN (nie liczę odsetek prawnie mi rosnących od niemal roku). Zaczęło się też od małego ściemniania. "Są małe kłopoty. Dostaniesz część. Będzie zaliczka. Reszta za 2 tygodnie" itd. Wytrzymałem niemal 3 mce na takich "częściach" i "zaliczkach" Niektórzy wytrzymali dłużej. Teraz wiem, że powinienem odejść i skarżyć go po pierwszym miesiącu.
Wiele osób miało już proces, który wygrało, tylko co z tego skoro firma upadła, dom jest na byłą żonę, firma była na brata, a nowe volvo, którym się wozi jest "pożyczone od kolegi".

Bardzo dobrze, że napisałeś o Twoim przypadku. Z takimi ***** trzeba walczyć i przestrzegać młodych ludzi, żeby nie dawali się wydymać przez prezesików, którzy zawsze wyjdą na swoje.

Pamiętajcie, świat jest pełen szui, które chcą się wzbogacić kosztem innych. Oby takie przykłady jak ten MC były nauką dla innych.
16-06-2009 16:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.